sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 012

                                                                                          .
Może gdybym była brunetką, spojrzałby na mnie – Ludmiła smutna ruszyła w stronę małej kafejki New York.Uwielbiała tam chodzić, wypić filiżankę mocnej kawy i wsłuchać się w dobrą muzykę. Teraz potrzebowała tego bardziej niż nigdy. Zakochała się pierwszy raz w życiu i od razu spotkał ją zawód. On kocha inną. Czemu akurat ona? – dziewczyna nacisnęła na klamkę i znalazła się w średniej wielkości pomieszczeniu. Ściany były niebiesko- granatowe, a wszędzie było pełno zdjęć przedstawiających Nowy Jork. Fotele były pokryte czerwoną skórą, a stoliki wykonane z prawdziwego dębu. Przy ladzie świeciło się mnóstwo kolorowych lampek. Blondynka uśmiechnęła się lekko i zajęła swoje ulubione miejsce, w kącie lokalu. Wyciągnęła szary notatnik z torby i położyła go sobie na kolanach. Zaczęła przeglądać zeszyt, w poszukiwaniu pewnej kartki.  Wreszcie ją znalazła. Wygładziła ją i skreśliła kilka pierwszych wersów długopisem. Teraz jej się podobało. Teraz jej piosenka była wręcz idealna.
                                                             -,-
Francesca wysłała wiadomość do Daniela Marano już pięć minut temu. Dalej nie odpisał. Kto by pomyślał, że wysłanie zwykłego ‘Cześć!’ kosztowało Włoszkę tak wiele nerwów.  Zaczęła nerwowo obgryzać świeżo pomalowane paznokcie. Fran, ty idiotko! Lakier będziesz jadła? –zganiła się, kładąc się z komórką na łóżku.  Spojrzała w wymalowany na niebiesko sufit i delikatnie przygryzła wargę, ciesząc się, że kilka lat temu, ojciec odmówił pomalowania pokoju na różowo. Francesca przechodziła wtedy fazę tęczy i jednorożców. Telefon zawibrował. Dziewczyna pisnęła i z wypiekami na twarzy kliknęła na przycisk ‘Odbierz wiadomość’.Mina od razu jej zrzedła. Wiadomość nie była od przystojnego bruneta, tylko od Violetty. Francesca bardzo lubiła tę dziewczynę, ale to właśnie od przystojnego siatkarza oczekiwała esemesa. Westchnęła głęboko i wzrokiem zlustrowała ekran telefonu. Hej Fran J Chcesz w jutro wyskoczyć na taki wypad do kina? Brunetka zmarszczyła brwi. W sumie, na miłość trochę poczekam, więc czemu nie? – uśmiechnęła się lekko i włożyła do ust niebieską miętówkę. Przypomniała sobie, że to już dziesiąty cukierek w ciągu kilku minut. Zaklęła cicho i uderzyła się otwartą dłonią w czoło i wypluła cukierek. Albo… posiadanie słabości to rzecz ludzka – mruknęła, ponownie sięgając po miętówkę.
                                                                      -,-
Leon osunął się na podłogę.  Odrzucił głowę do tyłu, głośno wzdychając. Co się ze mną dzieje? – jęknął nerwowo ściskając palce.To wszystko miało być inaczej. Przecież było dobrze. Żył w spokoju, nie znając żadnych uczuć. I wtedy pojawiła się ona. W zaledwie kilka dni obróciła jego świat do góry nogami, a on po prostu nie potrafił jej na to nie pozwolić. Ona była jego słabością, a zarazem czymś co dawało mu niesamowitą siłę do życia.  Czy to była miłość? Nie wiedział, w końcu nigdy czegoś takiego nie czuł. Wiedział jedynie, że nie może jej stracić. Wyciągnął z kieszeni zgniecioną kartkę i pod silnym wpływem emocji nabazgrolił na niej Violetta Castillo/Leon Verdas. Nie wiedział, że te dwa słowa napisane na pogniecionej kartce tak bardzo zmienią życie wszystkich innych.
                                                                   -,-
Pablo pogładził kolorowe zdjęcie. Znalazł ją w otchłani tekturowego pudła stojącego w kącie jego małego apartamentu. Znaczy jego i Adelajdy. Znajdowała się na nim jego przyjaciółka, ta sama, która odwiedziła go w szpitalu. Nie pamiętał niczego z nią związanego, ale właśnie od Addie dowiedział się kim jest ta piękna blondynka. Była jego przyjaciółką, koleżanką z pracy. Właśnie, praca. Pablo mógł wrócić do liceum Juana Perona od przyszłego tygodnia. Bardzo cieszył się z tego powodu, kochał muzykę tak samo jak bycie nauczycielem. To pamiętał. Pamiętał swoją pracę jakby przez szarą mgłę. Pamiętał kojący dźwięk pianina, śpiew roześmianych dzieci. I piękny śpiew kobiety. Taki delikatny, pełen ciepła. Nie widział jej twarzy, pamiętał tylko jej głos.Głos niczym anioła…
                                                                    -,-
Natalia przysiadła pod drzewem. Oparła głowę o pień i zamknęła oczy. Bardzo lubiła posiedzieć pod tym dębem i rozmyślać nad życiem. Teraz akurat miała bardzo dużo do przemyślenia.  Jestem żałosna.Przecież nie kocham Maxiego. To jakiś absurd – mruknęła bawiąc się zwiędłymi liśćmi. Wiedziała, że będzie miała kłopoty za zerwanie się z lekcji, ale teraz to jej nie obchodziło. Jesteś idiotką Natalia! Wmawiasz sobie, że kochasz Maxiego! Nigdy go nie kochałaś! – głosik w jej głowie nie dawał jej spokoju. Nie wiedziała czemu, ale nie do końca nie wierzyła w te słowa.
- Naty! Naty! – z przemyśleń wyrwał ją melodyjny głosik jej dwunastoletniej siostry, Leny. Brunetka uśmiechnęła się lekko i podniosła głowę, wycierając resztkę łez pozostałych na rumianym policzku. Zmierzyła wzrokiem siostrę, która łagodnie mówiąc nie była zadowolona – Możesz uwierzyć, że Dennis woli rysować z Daniellą?! – fuknęła tupiąc nogą. Natalia zaśmiała się cicho, Lena nigdy nie była spokojną dziewczynką. Tym właśnie różniła się od Naty. Była pewna siebie, wiedziała czego chce mimo młodego wieku – Kretynem jest prawda? – mruknęła kopiąc mały kamyczek. Brunetka pokiwała głową i objęła siostrzyczkę ramieniem. Mała szatynka co tydzień zmieniała swoje zainteresowania co do chłopców i zajęć. W tym roku miała fazę na Dennisa i rysowanie.
- Słuchaj Lena. Po prostu rób to co kochasz, to co sprawia, że jesteś szczęśliwa. Obiecuję, że kiedyś znajdziesz kogoś z kim będziesz mogła dzielić tę pasję – dziewczynka kiwnęła głową i mocniej wtuliła się w starszą siostrę. Natalia nawet nie wiedziała, jak te słowa zmienią świat uroczej Lenki.
                                                                               -,-
- Leon gdzie Ty do cholery jesteś?! – Diego nagrał się na sekretarce i zdenerwowany rzucił telefonem o podłogę . Nie podobało mu się to, że szatyn postanowił po raz kolejny opuścić trening. W dodatku trener obwiniał właśnie Diego o zachowanie Verdasa. Dominiguez jednak wiedział, że to wszystko jest winna panienki Castillo. Zawróciła szatynowi w głowie i to było już pewne. Tylko, że niedługo czekał ich bardzo ważny mecz i Diego nie mógł pozwolić na to by ich kapitan wszystko zniszczył. Wiedział, że trzeba go będzie jak najbardziej oddalić od Violetty. On miał się skupić na grze i tylko na grze.
                                                                             -,-
Następnego dnia…
Clarissa Darbos przybyła do szkoły godzinę wcześniej, jak zwykle. Szła przez kolorowe korytarze, uśmiechając się lekko pod nosem. Otworzyła drzwi do pokoju nauczycielskiego i podskoczyła jak oparzona. Na jednym z krzeseł siedział Leon Verdas i uważnie obserwował nowo przybyłą osobę. Wstał i wyciągnął z kieszeni zgniecioną kartkę. Pani Darbos rozpoznała w niej ogłoszenia do musicalu. Wyjęła chłopakowi zwitek papieru z ręki zlustrowała go wzrokiem. Było na nim pełno nazwisk, poczynając od Verdasa kończąc na nowej uczennicy Violettcie Castillo.
- Te wszystkie osoby wezmą udział w przedstawieniu – mruknął wycofując się tak, by unikać kontaktu wzrokowego. Ominął zaskoczoną kobietę, która nie miała pojęcia, że młodzi ludzie znajdujący się na tej liście wcale sami się tam nie zapisali. Uśmiechnęła się na widok czmychającego chłopca i pomachała mu na pożegnanie. Kogoś mi przypomina – pomyślała odkładając stos różnokolorowych folderów na półkę. Doskonale wiedziała kogo…
                                                                          -,-
Co ja powiem? Jestem idiotą, co ja sobie myślałem?! Nawet nie znam ich, a już wypisuje ich imiona na tej cholernej kartce! Zabiją mnie… - szatyn kurczowo schwytał się poręczy na schodach. Zamknął oczy i wciągnął powietrze do ust. Stał tak chwilę, aż nie poczuł delikatnej woni wanilii. Podniósł powieki i ujrzał Violettę Castillo we własnej osobie. Wpatrywała się w niego, śmiesznie marszcząc swój mały nosek. Znienawidzi mnie…
-Hee..ej! – chłopak uśmiechnął się sztucznie i oparł o ścianę. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i lekko zmrużył zielone oczy – Co Cię tu sprowadza? – zapytał, nawet nie orientując się, że palnął kompletne głupstwo. Dziewczyna zachichotała i zmierzwiła doskonale ułożoną czuprynę szatyna. Ten zaczerwienił się mocno i odwrócił wzrok. Poczuł delikatny dotyk jej dłoni na swoim ramieniu.
- Wiesz… - zaczęła usadawiając się na najwyższym schodku – Nie jesteś taki jak wszyscy inni mówią -  Leon zmarszczył brwi i zajął miejsce obok brunetki – Nie jesteś bezuczuciowym bufonem. Jesteś po prostu inny. Tak jak ja – uśmiechnęła się trącając kolegę w ramię. Ten głośno przełknął ślinę. Tak bardzo bał się jej powiedzieć. W końcu nie zrobiłem niczego złego prawda? Przecież ona kocha śpiewać! – chłopak cały czas bił się z myślami, nie wiedząc co począć dalej.
Naprawdę tak myślisz? – zapytał po chwili, wreszcie mogąc wykrztusić z siebie jakieś słowo. Violetta kiwnęła głową oparła ją o bark chłopaka. Miał ochotę objąć ją ramieniem, ale powstrzymał się w ostatnim momencie, wiedząc, że na tym nie będzie potrafił skończyć. Czuł bardzo przyjemne ciepło, które wypełniało go od środka. W takim momencie czuł, że może zrobić wszystko dla niej.. dla Violetty. Po chwili zbeształ się w myśli. Nie mógł zaprzeczyć, że ta drobna dziewczyna w przeciągu kilku dni stała się dla niego niesamowicie ważna. Wciąż jednak zaprzeczał wszelkim uczuciom. On, Leon Verdas przecież nie mógł się zakochać. Prawda?
                                                                          -,-

Nevermind, i’ll find someone like you
I wish nothing but the best, for you

Nie wiedząc czemu, Natalia postanowiła, że słuchanie piosenek Adele spowoduje, że jej domniemane uczucie do Maxiego wygaśnie.  Opadła na małe, drewniane krzesło i wyciągnęła stertę po bazgranych papierów na ławkę. Wyjęła słuchawki z uszu, chowając je do kolorowego plecaczka, wiedząc, że nauczyciel francuskiego nie lubi, gdy słucha się utworów muzycznych w jego klasie. Szczególnie tych, wyprodukowanych przez artystów nie pochodzących z kraju Napoleona. Oparła brodę o łokcie i wzrokiem odprowadzała uczniów gromadzących się w klasie. Najpierw zauważyła Violettę, a za nią Leona niosącego jej książki. Natalia uśmiechnęła się sama do siebie i zwróciła swoje piwne oczy ku Francesce, która była bardzo zajęta powtarzaniem słówek. W kącie pomieszczenia zauważyła jeszcze Valentinę, malującą usta błyszczykiem. Za nią siedział jej chłopak, Ezequiel , który zdawał się nie być zainteresowany wywodami na temat nowych trendów w modzie.  Ostatni w klasie pojawił się właśnie Maxi, w towarzystwie nikogo innego jak Camilli. Naty uśmiechnęła się do nich sztucznie i spuściła wzrok. Zacisnęła zęby. Jesteś silna, pamiętaj – szepnęła prawie,że niesłyszalnie. Zacisnęła piąstki i lekko koślawo napisała na czystej kartce Grammaire – L’imparfait;la formation et utilisation. Choć tak naprawdę gramatyka francuska nie miała dla niej żadnego, nawet najmniejszego znaczenia. Mimo to chociaż starała się udawać, że wykład o odmianie czasowników nieregularnych jest szalenie interesujący.  Tylko, że w jej głowie, i w sercu, było miejsce jedynie dla Maxiego.
                                                                           -,-
Leon, choć wcale nie miał zwyczaju tego robić, nerwowo obgryzał paznokcie.  Nadeszła ta nieunikniona godzina, czyli lekcja z panią Darbos. Za chwilę, za kilka minut wszystko miało się wydać.  Chłopak starając się nie ukazywać swojego zdenerwowania, zaczął wybijać palcami melodię pewnej piosenki, która od jakiegoś czasu siedziała mu w głowie.

- Witam Was wszystkich serdecznie! Zanim przejdziemy do lekcji, mam kilka ogłoszeń – Leon zwrócił swój wzrok ku Violettcie, która uśmiechała się w jego stronę. Zacisnął zęby, bojąc się reakcji brunetki na słowa, które za chwilę miała wypowiedzieć pani Clarissa Darbos – Jak wiecie, co roku organizujemy w szkole dwa musicale, zimowy i wiosenny. W gronie nauczycielskim panowało ogólne przekonanie, iż w tym roku przedstawienia się nie odbędą, z powodu braku chętnych. Na szczęście dzisiaj rano nadzieja wróciła, właśnie dzięki temu młodemu człowiekowi – kobieta wskazała palcem na Leona, który osunął się na krześle i spuścił głowę. Po klasie rozległ się cichy szmer – On w imieniu Was wszystkich przyniósł mi listę osób chętnych do wzięcia udziału w musicalu, czyli właściwie całą klasę – Verdas poczuł jak piekące ciepło przeszywa jego poliki. Czuł na sobie wzrok wszystkich. Obchodziła go jednak tylko jedna osoba – Z powodu tak dużego odzewu, przesłuchania nie odbędą się. Razem z innymi nauczycielami muzyki, wybierzemy główne role. Wszyscy macie zapewniony udział w przedstawieniu!- nauczycielka radośnie klasnęła w dłonie, natomiast uczniowie byli w nieco innym nastroju. W tym momencie prawie każda osoba w tym pomieszczeniu miała ochotę własnoręcznie udusić Leona Verdasa. Niepewnie podniósł głowę i ujrzał zakłopotane spojrzenie Diego. No tak, muzyka i sport nie zbyt ze sobą współgrają – syknął cicho ubolewając nad własną głupotą. Miał wielką ochotę spojrzeć w stronę panienki Castillo, jednak bał się. Bał się jej spojrzenia. Wziął głęboki wdech i zwrócił swoje oczy ku Violettcie. Wpatrywała się w przestrzeń, a jej zwykle rumiana twarz była całkowicie biała. Nie mrugała, wydawać by się mogło, że jest jakąś zjawą lub duchem  - Ach! Zapomniałabym! Dzisiaj po lekcjach oczekuje Was wszystkich w sali teatralnej! – kolejne słowa nauczycielki kompletnie dobiły chłopaka. W całej klasie słychać było szepty przepełnione złością i zdenerwowaniem.  To był dopiero początek.
********************************
I mamy dwunastkę! Trochę czekaliście, ale cóż, po prostu jestem zła. Widzicie, że dużo się wydarzyło. Przygotowania do przedstawienia niebawem ruszą, a z nim nowe uczucia... Taka jestem tajemnicza. No i jestem ultra zła, bo o naszej Lu jest tylko mały fragmencik. W dodatku nie wiecie co to może być za piosenka. Prędko się nie dowiecie :D Mamy jeszcze Pabla i powolny powrót do normalności, a może... Hmm... kolejne trzy kropki. Źle ze mną.
Dobra, już kończę. Chce mi się spać, a jak jestem śpiąca to piszę głupoty ( jak wyspana też, ale to inna sprawa)
A! Zapomniałabym...
Diana, yo tambien te quiero <3
Teraz będę musiała każdemu pisać wyznania miłosne, no cóż :)
Pozdrawiam serdecznie i do następnego :*

9 komentarzy:

  1. O kochana, to takie romantyczne, prawie jak w ostatnim odcinku drugiego sezonu *.* Dziękuję za pamięć. Musisz jednak wiedzieć, ze w innym przypadku, już bym się do Ciebie nie odezwała xD Żartuję oczywiście ;) Jest późno, a mi odbija. Wróć mi zawsze odbija :P Ale dobra, nie o to chodzi :D Istotne jest natomiast to, że znowu napisałaś genialny, bezbłędny rozdział, do którego nie mogę się przyczepić ;) Jak Ty to robisz dziewczyno? Pytam, jak Ty to robisz?

    Tutaj znowu wszystko jest inne. Ja to znowu nie wiem. Ta Twoja historia jest zupełnie różna od reszty, a jednocześnie zachowujesz przy tym charakter każdego bohatera i jego najważniejsze cechy. To jest genialne. Ty jesteś GENIALNA! I to przez duże G, zresztą nie tylko G ;) Ale znów zbaczam z tematu xD Dobra, do rzeczy, do rzeczy...

    Tak Leon! Trzy razy tak, dziękujemy, przechodzisz dalej! xD Rozpływam się... Kiedy o nim czytam każda komórka mojego ciała po prostu drży, a na moim serduchu robi się tak przyjemnie ciepło. Ja po prostu...ach... Te jego nieśmiałe gesty, przemyślenia, sposób w jaki postępuje z Violettą. Podchodzi do jej osoby z taką niezwykła troską i czułością. Co przecież w ogóle nie jest podobne do Twojego Leona Verdasa ( po tych dwunastu wspólnie spędzonych rozdziałach, teraz też już mojego - wybacz, ale musisz się nim ze mną podzielić, nie masz innej możliwości ;)). Ja go tak kocham. No nie mogę. Leon - moja miłość ;)

    Biedna, biedna Natalia. Ja ją tak uwielbiam, a ona tak bardzo cierpi. A ja nie chcę żeby cierpiała, nie zasługuje na to. Czym ona niby zawiniła? No właśnie, niczym. Życie jest strasznie niesprawiedliwe. Przecież to nie jej wina, że ulokowała uczucia w niewłaściwej osobie. Chociaż słowo ,,niewłaściwa" w tym przypadku podlegałoby dyskusji, bo tylko w Twoim geście leży rozwiązanie tej sytuacji ;)

    Komentarz jest, może nieskładny, ale jest. Wybacz, ja nie umiem pisać komentarzy. Aczkolwiek, wiedz, ze moje intencje były jak najlepsze :D I to co napisałam w żadnym stopniu nie oddaje mojego podziwu. Jeszcze raz - TE AMO <3

    Pisz szybko, bo nie mogę się doczekać ;*

    Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Leonowaty, ehhh no jejku, w serialu nie zbyt za nim przepadam, bo jest za grzeczny i taki sztywny, ale u ciebie to ja go kocham normalnie *.*
    Kocham to jak go stworzyłaś, Verdas jest wspaniały, taki, taki nooooo uroczy ale i czasem jak pociśnie to :d haha xd

    Natalia, kochana moja czarnulka, dlaczego ona musi tak cierpiec? ale w zyciu tak bywa, musimy pocierpieć aby bylo potem dobrze. Jak mówią po burzy zawsze wychodzi słońce ;)

    Wiem, krótki komentarz i bez sensu, ale ja tobie nie umiem napisać tego jak strasznie podoba mi się to jak piszesz ;) wybacz mi :( ale po prostu tyle emocji u mnie wzbudzasz:**
    Uwielbiam Cięęęęę Mucisimo ;**
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Muszę cię uprzedzić, że moja wypowiedź nie będzie nawet w połowie tak długa, jak moich poprzedniczek. Nie potrafię się tak rozpisywać.

    Wiedz, że rozdział bardzo mi się spodobał. Idealnie opisujesz uczucia bohaterów, co jest według mnie, czymś naprawdę cudownym.
    Oby tak dalej! :)

    Na koniec, chciałabym zaprosić cię do siebie an nowy rozdział:
    violetta-and-her-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No mało jest Ludmi, ale rozdział jest taki uroczy, że można Ci to wybaczyć:)
    Wszystko oplatasz w taką tajemnicę... Co to za piosenka? Kogo pani D. przypomina Leon? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi!
    Myślałam, że uczniowie będą się cieszyć z powodu przedstawienia, ale przecież u Ciebie wszystko jest na opak xD Chyba jakoś śpiewanie nie jest ich ulubionym zajęciem. No to ich Leon wkopał ładnie. Jednak czuję, że później będą mu za to wdzięczni. Przynajmniej niektórzy:)
    W ogóle tak bardzo, bardzo, bardzo uwielbiam tego Twojego Leona... Z jednej strony taki twardziej, a z drugiej taki nieśmiały. Ta jego nieporadność jest cholernie urocza! A Viola jest kompletnie nieświadoma tego, jakie wrażenie na nim wywiera. Ach... No fantastyczne to wszystko jest!
    Uśmiałam się przy opisie Leony! Taka słodka, oburzona dziewczynka! Fajnie to ujęłaś:)
    Strasznie mnie ciekawi, co będzie z tą Naty i Maxim... Biedna będzie teraz musiała patrzeć, jak jej miłość spotyka się z jej przyjaciółką. Ciężkie zadanie ją czeka...
    No i co z tym siatkarzem?! Muszę się przyznać, że sama mam do nich słabość... xD Czy to tylko jakiś epizodyczny wątek? Czy może Fran właśnie w nim odnajdzie miłość? Na to też będę musiała poczekać! O ja nieszczęsna!
    No i Pablo... Nie pamięta Angie, ale pamięta jej głos... Ciekawa jestem co zrobi, kiedy ją usłyszy? Może wróci mu pamięć?

    Nie każ nam tak długo czekać na kolejny rozdział, proszę...
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra! Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, bo Ty tak szybko je dodajesz. :D Ale to właśnie super, bo one są takie wspaniałe, niezwykłe, czarujące. <3
    Ale od początku.
    Poprzedni rozdział miał moment ,,ukrytej" Fedemiły. Jejciuniu, jakie to super! :) Niby ni, a tak dużo dla serduszka ciotki Xenii. :) Ale Fede, jak ja tam do Ciebie pójdę to Ci odbiję z głowy tą Violkę i nawrócę na Ludmiłę. :)
    Leonetta to mnie tutaj zachwyca swoją słodyczą. Niby nic, a tak dużo. Zachwyca mnie to, jak Leon bardzo chce poznać głos Violetty. :) Albo to, że chce być tak blisko jej. To takie słodziachne. Niech tylko Diego spróbuje namącić. Miłość zwycięży wszystko. Jestem tego pewna. :)
    A ten Leon to na prawdę kombinuje. :) Ale nie wyobrażam sobie lepszych aktorów od tej zwariowanej klasy. :) Ciekawe, co odwalą na tym przedstawieniu i czy się Leonowi oberwie na przerwie. xd
    Biedna Natalia. Płakać mi się chce. Przykro mi, gdy osądza samą siebie o to, że nie zareagowała tak szybko na zaloty Maxi'ego. Ale z drugiej strony to rzeczywiście jej wina. Niech się nie poddaje! Ja ją kocham najmocniej, każdy ją kocha!
    A Ty Fran nie szukaj chłopaka na siłę. Jeszcze przyjdzie. :)
    A co będzie z Leną? Oj, oj... Boję się...
    Ludmiła jest wspaniała. Wyczuwam, że ta piosenka to... SEPA? Znaczy to skróty? Ale fajnie, by było. Ale na pewno tak nie jest, bo ja nie umiem zgadywać. Tak czy siak, to będzie coś pięknego! :D
    To ja czekam na 13. :)
    Standardowo:
    Aj lof ju! :D
    Besos!
    Xenia <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Największa nudziara na blogspocie, przybyła!
    Coś mi się wydaje, że Leon teraz będzie miał przechlapane. Zastanawiam się tylko, kto go najpierw zabije. Violetta, Diego czy może wszyscy na raz? Nie wydaje mi się, aby cała klasa puściła płazem Leonowi, to co zrobił. Ale czy to jego wina, że się zakochał i stracił zdrowe zmysły? Chłopak zwariował przez miłosć, taka prawda. Więc, jakby tak zajrzeć głębiej, to także winna Violetty, bo rozkochała w sobie Leona, a on przez nią lekko oszalał i robi rzeczy, które wcześniej by mu nawet by mu przez myśl nie przeszły. A Teraz? Weźmie udział w szkolnym przedstawieniu. Co ta miłość robi z człowiekiem :D
    Leon waruje przez miłośc, a Lu i Naty są smutne. Kurde, ulukowału uczucia w debilach (przepraszam za to wyrażenie) Ale jak nazwać Fede i Maxiego? Jeden lata za przyjaciółką, która nwet na niego nie spojrzy. To znaczy raczej się w nim nie zakocha, a tak blisko siebie ma taką piękną dziewczynę, która według mnie jest o wiele piękniejsza od Violetty. Mam nadzieję, że Fede otworzy oczy, że nie będzie za późno za nim to zrobi. Niech juz nie zajmuje się Violettą, za którą ugania się Leon, bo z Leonowatym raczej nie ma szans.
    Naty. Kurcze - szkoda mi jej. Podoba się jej przyjaciel, któremu notabene też się podoba, ale Maxi myśli, że nie ma szans u Naty dlatego jest ze swoją przyjaciółką - Cami. Szkoda tylko, że jak Maxi się ogarnie - to prawdopodobnie Cami będzie cierpieć. Ja bym bardzo chciała, by przyjaźń tej trójki, mimo wszystko się nie skończyła, że to przetrwa każdą próbę, którą przygotował dla nich los. Naty i Maxi powinni szczerze pogadać. Tylko czy jest na to szansa? Skoro myślą tak jak myślą? Szkoda tylko, że ich punkt widzenia jest tak mylny. Przez to mogą jeszcze więcej stracić. Jednak mam nadzieję, że nie stracą.

    I na koniec nasza Fran. Włoszce wpadł w oko pewien siatkarz? Mam nadzieję, że kolega zorientuje się, że wpadł w oko pewnej pięknej dziewczynie. Bo jak nie to będzie debilem :D
    Pablo! Prosze, przypomnij sobie o Angie, proszę!

    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepsze opowiadanie które czytałam, choć jestem wymagająca! BRAVO, podbiłaś moje serce tym opowiadaniem! / Leonowa :*

    OdpowiedzUsuń

Chat~!~

Lydia - Land of Grafic